Mooloolaba, turystyczna dzielnica Sunshine Coast, miejsce naszych pierwszych australijskich wakacji. Jak zwykle korzystając z najlepszej na świecie opieki nad dziećmi, czyli dziadków, chcieliśmy spędzić możliwie najdłuższy czas, leżąc na plaży i nic nie robiąc tylko we dwoje. I jak zwykle nie wyszło, jak zaplanowaliśmy.
Najdłużej udało się tylko na sześc dni. Tęsknota za moimi robalami nie pozwoliłaby na więcej. Z leżenia na plaży tez wyszły nici, bo spaleni po rejsie nie chcieliśmy być bezwzględni dla naszej skory. A w sumie leżeć na plaży można wszędzie (mieszkając w Australii), a na wakacjach bez dzieci wypada robić coś innego niż zawsze. Czego nie można robić spokojnie z małymi dziećmi? Oglądać filmy w kinie, odkrywać nowe restauracje, tańczyć w pubach, spacerować godzinami po plaży, jeździć motorem wzdłuż wybrzeża, wstawać przed świtem i upajać się wschodem słońca, moczyć się w hot tubie mając nad sobą tylko rozgwieżdżone niebo. I w pełnym skrócie, tak właśnie wyglądały nasze wakacje.
|
Wschod słońca |
|
Szczęki przodka rekina |
Nie omieszkaliśmy odwiedzić głowną atrakcje turystyczna Mooloolaba - UnderWater World, czyli oceanarium, park wodnych ssaków i sanktuarium w jednym. Fajne miejsce, jednak nie za duże, myśleliśmy, że spędzimy tu cały dzień a skończyło się na trzech godzinach. Były rekiny, rybki koralowe, pokaz fok i wydr, morskie bezkręgowce i żółwie, znajdujące tu tymczasowe sanktuarium i wypuszczane na wolność, gdy tylko są w stanie same przetrwać. Wszystko dobrze wyeksponowane z licznymi informacjami i ciekawostkami. Przerażające wrażenie robi rekonstrukcja szczęki przodka rekina. Ufff, dobrze, że takie zwierzątka nie pływają już w naszych oceanach.
|
Mooloolaba |
|
Mooloolaba |
Odkryliśmy kilka uroczych miejsc. Sama Mooloolaba jest cudna ze swoja malownicza skalisto-piaszczystą plażą. Wystarczyło usiaść na rozgrzanych kamieniach, wsłuchać się w odgłosy oceanu, żeby poczuć prawdziwe szczęście. Jednego dnia widzieliśmy parę biorącą ślub w tym absolutnie harmonijnym miejscu, z dala od turystów, blisko natury. Cóż za wspaniale miejsce, jakże bardziej nastrojowa uroczystość niz typowa polska (moim zdaniem oczywiście).
|
Coolum |
Na najpiękniejsze miejsce trafiliśmy przypadkiem podczas jazdy motorem wzdłuż wybrzeża Sunshine Coast. Chwilę przed główną plażą Coolum wypatrzyliśmy z drogi idealna zatoczkę: skały, biały piasek, palmy i całkowity brak ludzi. Zostaliśmy tu do końca dnia. Widocznie jako odpoczynku najbardziej potrzebowaliśmy naturalnej harmonii, żeby zabrać jej trochę ze sobą w codzienne życie.