Emigrując do
Australii spodziewaliśmy się, że zastaniemy
tu sporo różnic. Przecież w każdym kraju żyje się trochę inaczej, a co dopiero
w takiej Australii! Oglądając zdjęcia i programy o tym kraju, stworzyłam sobie
w głowie pewien obraz. Nie obyło się jednak bez niespodzianek. Oto kilka z
nich, tym razem trochę gorszy, żebyście nie myśleli, że idealizuję...
Zimowe noce. Tego się nie
spodziewałam. Czytałam średnie temperatury dla Brisbane i teoretycznie wiedziałam,
że nocami bywa czasami 3-4 stopnie. OK, co za problem? W Polsce spada do -30 i
ludzie jakoś żyją. Okazało się jednak, że stanowi to pewną niedogodność,
wynikającą z faktu, że australijskie domy są nieocieplone. Gdy tylko zachodzi
słońce w domu zaczyna być odczuwalny lekki chłodzik. Podczas bardzo zimnych
nocy musieliśmy spać pod trzema kocami, a naszej Elence wstawialiśmy dodatkowo
grzejnik do pokoju. Rano wstawać się nie chce, bo zimno, pierwszy odważny włącza
grzejnik w łazience i robi gorącą kawę. Ja do odważnych nie należę, poranki
miałam więc calkiem przyjemne... I co najdziwniejsze w dzień było zawsze koło
dwudziestu stopni. Różnica temperatur wynosiła czasami dwadzieścia stopni! W dzień
wygrzewało się kości, żeby potem przeżyć noc.
Marząc o życiu w Australii
widziałam siebie jadącą w czarnym kabriolecie. A tu kolejna niespodzianka. Nie dość,
że kabrioletów tu jak na lekarstwo, to czarne samochody prawie nie istnieją. Okazuje
się, że gorąc jest na tyle duży, że ludzie wolą zamknąć się w jasnych,
klimatyzowanych samochodach, a nie wystawiać się na prażące słoneczko. Całkiem logiczne.
Przyjechaliśmy tu na wizę
tymczasową. Jednak nie do końca zdawałam sobie sprawę, że ominą nas przez to
liczne ulgi. Dla nas przyzwyczajonych do równego traktowania wszystkich
obywateli Unii Europejskiej, było szokiem dowiedzieć się, że musimy płacić sto
procent za lekarza, leki, opiekę nad dziećmi, kiedy rezydenci ponoszą tylko
procent kosztów.
Krótki dzień. O tym wiedziałam,
nie spodziewałam się tylko, że słońce może zachodzić tak szybko. W jednej
chwili wygrzewam się na słońcu a w drugiej jest juz ciemno. Szczególnie trzeba
uważać na późnopopołudniowych spacerach zimą, bo do zmiany oświetlenia dochodzi
jeszcze spadek temperatury.
Niebezpieczne zwierzęta. Wiedziałam
o pająkach, wężach i rekinach. Będąc na miejscu dowiedziałam się jeszcze, że
trzeba uważać na ropuchy (dorastające do 50cm!), mrówki i ... ptaki. Jedne takie
sroczki (magpie) ubzdurały sobie, że człowiek jest zagrożeniem dla ich młodych
i w obronie dziobią w głowę. Sezon zaraz się zacznie, a naszym sąsiedztwie
mnóstwo magpajów!