poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wspomnienia z wakacji - Noosa

Underwater World
                   I stało się... Zastanawiałam się kiedy to nastąpi... Po trochę ponad roku pobytu w Australii przygniotła mnie codzienność! Obowiązki, coraz więcej zobowiązan i spotkań, mniej i bardziej ważne sprawy do załatwienia i mój blog powoli odszedł w zapomnienie... Może uda mi jeszcze ocalić tego prawie nieboszczyka od powolnej śmierci...
                    Codzienność nie oznacza, że przestaliśmy zwiedzać i korzystać z naszej ciągle ukochanej Australii. Fakt, że wyjazdy stały się mniej częste, ale za to uczymy się żyć Australią na codzień. Przyzwyczailiśmy się myśleć o niej jak o naszym domu, a jak to w domu, czasami trzeba spotkać się ze znajomymi, skosić trawę, albo zwyczajnie usiaść z popcornem i obejrzeć z dziećmi film. Australię mamy teraz w głowach i sercach nie jako nowość i przygodę, tylko jako nasze życie.
                  Sięgam pamiecią do jednego wyjazdu o którym warto napisać. W drugiej połowie września, czyli naszą wczesną wiosną, wyrwaliśmy się w końcu na nasze pierwsze wakacje z trójką dzieci. Mieszkając w Europie byłam tak bezwzględna,  że zawsze zostawiałam dzieci u dziadków, a sama z mężem ruszałam na odpoczynek. Niestety albo stety, teraz nie mielimy wyboru. Nasze dzieci znane są ze swojej niechęci do jazdy samochodem, pojechaliśmy więc niedaleko, niecałe dwie godziny drogi od nas, do uroczej miejscowości turystycznej nad oceanem: Noosa.






Noosa National Park
                  I co robiliśmy w Noosa? Nie za dużo, bo przeważnie czas spędzaliśmy poza Noosa. Na miejscu to tylko spaliśmy i pływaliśmy co wieczór w basenie. Tylko raz wybraliśmy się do Parku Narodowego Noosa. Męża i dzieci zostawiłam robiących zamek z piasku na pięknej, otoczonej skalami plaży, a sama ruszyłam na zwiedzanie/oglądanie/podziwianie. Wybrałam półgodzinną trasę wzdłóż wybrzeża, co oznaczało malownicze widoki. Na końcu trasy pogratulowalam sobie przezorności w postaci zostawienia moich niezwykle ruchliwych dzieci w tyle, gdyż scieżka kończyła się pionowym klifem, z którego niechybnie któreś z dzieci by spadło, albo prawie spadło, przyprawiając mnie o kolejny atak serca. Mogłam usiaść i robić to co w Australii robi się najlepiej: wdychać zapach oceanu, słuchać huku fal i podziwiać piękno świata.

Noosa National Park

Noosa National Park - klif
                  Naszym drugim, jakby Noosa wypadem, był ogród botaniczny. Tylko "jakby" bo chociaż ogród ma Noosa w nazwie, jedzie się do niego prawie pól godziny od miasteczka. Ale warto wybrać się tam na spacer. Piękne rośliny, spokój i na dokładkę wszystko położone na brzegu jeziora.
                  Mieliśmy dwa deszczowe dni. Jednego pojechaliśmy do Underwater World w Mooloolaba (dzieciaki były tam pierwszy raz i wyszly zachwycone!). Drugiego dnia zrobilismy pierwsze podejście do plażowej jazdy samochodem na Great Sandy Beach. Strzał w dziesiątkę. Deszczowego dnia dojechalismy tylko do Czerwonego Kanionu, ale wiedzielismy już, że niedługo tu wrócimy. I wróciliśmy słonecznego dnia następnego i dopiero teraz mogliśmy w pełni korzystać z uroków miejsca. Jazda samochodem po plaży przez większość dnia byla niespodziewanie przyjemna, nawet dzieci wyjatkowo nie marudziły. Ach, ten zapach, widoki, spokój, wiatr we wlosach i jak się później okazało opalenizna po jednej stronie ciala... Po raz kolejny odkryliśmy najpiękniejsze miejsca jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Dojechaliśmy aż do znanej Rainbow Beach, która po godzinach jazdy w samotności przywitała nas zatłoczoną plażą. Troche zawiedzeni zawróciliśmy i znalezliśmy perfekcyjne miejsce na odpoczynek od samochodu, z daleka od ludzi i cywilizacji.
                  Nie ma sensu więcej pisać. Sami zobaczcie.

Great Sandy

Great Sandy
Red Canyon

Red Canyon

Great Sandy

Colored Sands

Colored Sands

Colored Sands

Noosa Botanic Gardens

Noosa Botanic Gardens

Noosa Botanic Gardens

Noosa Botanic Gardens

Noosa Botanic Gardens

Noosa Botanic Gardens

Brak komentarzy: